PILNA ZBIÓRKA DLA STASIA!

PILNA ZBIÓRKA DLA STASIA!

Badanie połówkowe i szok! Tak nie miało to wszystko wyglądać! Nasz synek jest bardzo chory, a jeszcze nie zdążył przyjść na świat. Życie, które rozwijało się pod moim sercem, jest teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Teraz już wiem, że nie urodzę, trzymając za ręce męża, że nie będę mogła przytulić Stasia i płakać ze szczęścia na jego widok! Kiedy przyjdzie ten dzień, będę umierała ze strachu, będę nasłuchiwała czy Staś płacze, czy lekarze zdołają mu od razu pomóc. Boję się tego dnia, choć wiem, ze jest nieunikniony. Nie powstrzymam porodu, choć tak bardzo chciałabym nadal nosić w brzuchu moje dziecko – tam, gdzie do porodu będzie bezpieczne. 

W tej chwili moje serce podtrzymuje jego chore małe serduszko, ale na początku padzdziernika przyjdzie dzień, kiedy będziemy musieli się rozdzielić. Wtedy pierwsze decyzje lekarzy, ich doświadczenie i szybkość przesądzą o tym czy Staś będzie dalej żył. Lekarze podłączą mojemu synkowi specjalny lek, który da mu kilka cennych dni – potem zacznie się operacja!

Tak, Staś będzie potrzebował bardzo skomplikowanej operacji serca, bez której umrze! Musimy zmobilizować wszystkie siły i prosić Was o pomoc, bez której sobie nie poradzimy!

Nasza historia zaczyna się jak wiele – po licznych próbach los się do nas uśmiechnął, w marcu zobaczyliśmy upragnione dwie kreski. Wiele testów później i po wizycie u lekarza jesteśmy pewni – będziemy mieć wymarzone maleństwo. Od samego początku zaczęło się snucie planów na temat jego pojawienia się w naszym życiu, tego jak ma wyglądać pokój, w którym miejscu postawić piaskownicę, jak przygotować nasze kociaki na nowego członka rodziny... 

Wtedy przyszedł ten dzień – który na zawsze chciałabym wymazać z pamięci. Pan doktor zauważył nieprawidłowości, ale nie chciał nic więcej powiedzieć. Dał skierowanie na echo serduszka, po którym właśnie zawalił się nasz cały piękny świat!

Badanie to trwało w nieskończoność, odbywało się w absolutnej ciszy i w związku z panującą pandemią musiałam być jako przyszła mama sama, co tylko potęgowało rosnący strach. Po badaniu poproszono mnie wraz z mężem na rozmowę z panią profesor i panią psycholog – już wtedy czuliśmy, że wydarzy się coś strasznego. Diagnoza, którą usłyszeliśmy była dla nas druzgocąca i brzmiała jak wyrok – krytyczna wada serca: zarośnięta zastawka aorty, odpływowy ubytek międzykomorowy, ARSA. 

Co oznacza ta wada? Czy przeżyje? Od razu po wyjściu z poradni zaczęliśmy szukać najlepszych kardiochirurgów w Polsce oraz więcej informacji na temat tej wady. Niestety rozmowy z kolejnymi lekarzami uświadamiały nas, że wada jest bardzo rzadka i nikt nie jest w stanie dać nam konkretnego planu na operację. Słyszeliśmy tylko, że Staś będzie potrzebować wielu zabiegów, a jego początkowe leczenie będzie wyglądać jak w sercu jednokomorowym. Zaczęliśmy szukać rodziców, których dzieci też miały tę samą wadę, ich historie niejednokrotnie nas przeraziły.

Wtedy też pojawiło się światełko w tunelu - profesor Edward Malec, wybitny kardiochirurg, który operuje dzieci z tą wadą i nawet na jej temat wydał odpowiednie publikacje. W pośpiechu znaleźliśmy miejsce, gdzie pan profesor udziela konsultacji w Polsce i czym prędzej zarezerwowaliśmy tam termin. Profesor dał nam ogromną nadzieję, że nasz syn przeżyje i będzie mógł normalnie funkcjonować. Stasia czekają jeden bądź dwa etapy korygujące wadę serca. Do czasu porodu nasz synek jest bezpieczny, ale już po porodzie rozpoczyna się walka o jego życie. Musi zostać od razu podłączony do leku ratującego życie, który utrzyma go w stabilnym stanie do czasu operacji. Musi się ona odbyć w pierwszych tygodniach życia, dlatego poród musi mieć miejsce już w klinice w Munster. Zabieg chirurgiczny, która ma przejść nasz Staś, jest kosztowny i to jest jedyna szansa, by mógł normalnie funkcjonować i żyć. 

 Czas, który dostaliśmy na zebranie pieniędzy, jest bardzo krótki – poród planowany jest na koniec października, natomiast w klinice w Münster musimy pojawić się już 5 października, minimum 3 tygodnie przed wyznaczonym terminem. Otrzymaliśmy wycenę porodu i operacji – niemal 400 tys. złotych.  Nie posiadamy takich funduszy!

Błagam Was  – pomóżcie nam zebrać tę ogromną sumę! W tej chwili to życie naszego Stasia jest dla nas najważniejsze. Wszelka pomoc, przybliży nam chwile byśmy mogli być razem. Prosimy, pomóż nam walczyć o bicie serduszka Stasia – mamy tylko miesiąc, by ocalić jego życie!

mama i tata - Ola i Piotr 

 

link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/serduszko-stasia

 


Do góry