Historie młodych z wadą serca - Tomek

Historie młodych z wadą serca - Tomek

Tomasza Pachniewskiego ciągnie do Afryki

Z czym wiąże się wada serca, co to oznacza dla pana?
Moja operacja była na tyle dawno, że przez te prawie 21 lat, wszystko, co w szkole podstawowej czy gimnazjum było bardziej zauważalne, teraz jest mniej, mówię głównie o kondycji, słabszej od rówieśników. Moja operacja była w pierwszej dobie życia i te blizny już są w kolorze skóry i trzeba się przypatrzyć, żeby je zauważyć. 

Czy blizny były jakimś problemem?
Nigdy mi to nie przeszkadzało. Nigdy nie było to dla mnie problemem, wręcz przeciwnie, zawsze je pokazuję. Nie wiem, czy z dumą… Chyba z dumą mógłby je oglądać prof. Piotr Burczyński, który jak widać, wykonał, mówiąc kolokwialnie „kawał dobrej roboty”. Zawsze jest to coś ciekawego do opowiedzenia i pokazania komuś, kto nie na co dzień do czynienia z osobą, która przeszła poważną operację serca i ma sporo blizn. Ja mam je nie tylko na klatce piersiowej, ale też na nadgarstku, w pachwinach i po obu bokach, ponieważ przy operacji były problemy i trzeba było przebić opłucną, wypuścić z niej powietrze, tak więc jest tych blizn dużo.  

Jaka jest pana wada serca i jakie ograniczenia się z nią wiążą?
Miałem przełożenie wielkich pni tętniczych i to zostało mi zoperowane w pierwszej dobie życia. Nie ćwiczyłem na WF-ie do teraz, czyli do studiów, obecnie nie czuje się szczególnie ograniczany przez wadę. Liczę się z tym, że nie będę nigdy maratończykiem czy wyczynowym kolarzem, ale wielu ludzi, którzy nie mają wady serca, też nie będzie. Główne ograniczenia to te sportowe. Jeżeli czuję, że jestem zmęczony, to pamiętam, żeby się nie wysilać, nie przemęczać. Ważna jest też dieta, ale to dotyczy w zasadzie każdego. 

Jakiego typu produktów nie jeść?
Na chłopski rozum, rzeczy tłustych, zapychających żyły, jedzenie typu fast-food też odpada. Chodzi o takie rzeczy, o których wszyscy wiemy, że nie są zbyt zdrowe, i w moim przypadku powinienem ich szczególnie unikać. 

Jeśli chodzi o marzenia, co udało się zrealizować, a co jeszcze przed panem?
Na pewno jednym z moim marzeń jest podróżowanie po świecie. Już po części je zrealizowałem, i zaznaczam, że to nie jest moje ostatnie słowo. Do tej pory podróżowałem głównie po Europie, teraz planuję wyjazd do Etiopii. Studiuję afrykanistykę na Uniwersytecie Warszawskim, i to ma być wyjazd badawczy. Wiadomo, że jest sporo rzeczy do ogarnięcia, więc liczę, że jak nie w tym roku, to w przyszłym uda mi się to zrealizować. Jestem też ciekaw, jak to będzie dla mnie pod względem fizycznym, to jest jednak zupełnie inny klimat. A Etiopia, jej i stolica Addis Abeba, do której planuję jechać, w całości leży powyżej 2400 metrów n.p.m. więc dla innej osoby będzie to niezauważalna zmiana, a dla mnie, być może zauważalna, zobaczymy. 

Dlaczego Afryka?
Ciągnie mnie do Afryki, krajobrazy są tam bardzo piękne, nęcące, jest to też kulturowo i językowo bardzo zróżnicowany kontynent. A Etiopia dlatego, że specjalizacje zmieniają się co roku. Hausanistyka, czyli kultura w Nigerii, kultura suahili na Wschodnim Wybrzeżu Afryki i etiopistyka i ja trafiłem właśnie na Etiopię. 

Co by pan chciał powiedzieć chłopcu z wadą serca, który jest teraz w szkole podstawowej?
Powiedziałbym, że nie należy się tym tak przejmować, co nie oznacza, że nie należy uważać na siebie. Wada serca nie czyni człowieka gorszym, nie czyni go słabszym fizycznie, więc w zasadzie wszystko jest możliwe, pomimo wady serca.

Co by pan powiedział rodzicom?
Swoim rodzicom powiedziałbym, że dziękuję za wychowanie. Powiedziałbym, że podziwiam to, że sobie poradzili w tak trudnej sytuacji, to musiało być straszne. Jak mi rodzice opowiadali, operacja miała się zacząć bodajże o dwunastej, zaczęła się o szóstej, bo wtedy wystąpiły komplikacje w postaci popękanych od respiratora płuc i operacja trwała dwanaście godzin. A moja mama, która dzień wcześniej mnie urodziła, siedziała wiele godzin na korytarzu, na krzesełku. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić sobie, jakie to musiały być nerwy. 

Czy korzystał pan z turnusów rehabilitacyjnych, organizowanych przez Fundację Serce Dziecka?
Jeździłem, zwłaszcza, jak byłem młodszy. Oprócz oczywistej kwestii wypoczynku nad morzem, drugą ważną sprawą było obcowanie z innymi dziećmi z wadami serca. Pokazało mi to, że to są całkowicie normalni ludzie, normalne dzieci, w żaden sposób nie ograniczone, skaczą po piasku, bawią się, normalnie funkcjonują. 

Co pan pamięta ze szpitala?
Pamiętam, że od zawsze ten szpital był. Były badania, wizyty u kardiologa czy pulmonologa, zakładanie holtera, czy trzydniowy pobyt w szpitalu na badaniach. Na dziś dało mi to, że nie boję się żadnego lekarza, jestem do tego przyzwyczajony, jak musze pójść do szpitala to nie wiąże się to dla mnie z żadnym stresem. Mam wrażenie, że lubię być chory (śmiech). Nie wiem, na ile jest kwestia szpitala, czy tego, że każdy się mną zajmuje, jestem takim biedaczkiem (śmiech). Cieszę się z tego, że do naprawienia mojego serca wystarczyła jedna korekta. Znam takie osoby, które kilkakrotnie przechodziły operacje i to jest na pewno dużo cięższe. Oprócz oczywistej kwestii operacji, otwierania klatki piersiowej i narkozy, wiąże się to z okresem przygotowania do operacji i okresem rekonwalescencji po niej. 

Czy jest coś, kiedy ma się WWS, czego się zazdrości rówieśnikom?
Nieszczególnie. Wiem, że nie mogę byś super sportowcem w piłce nożnej czy w innych sportach zespołowych, w których trzeba sporo biegać. Ale nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Przed chwilą wracałem z basenu, lubię też pojeździć na rowerze, w swoim tempie. W zeszłym tygodniu byłem dwa dni na uczelni, na rowerze, pokonałem w sumie 50 km, tak więc nie są wyczynowe liczby, ale dla mnie całkiem konkretne. W majówkę zrobiłem, z kolegą ze studiów, wycieczkę z Nowej Iwicznej do Góry Kalwarii i z powrotem. I absolutnie da się, oczywiście, że byłem zmęczony, ale myślę, że o to chodzi, żeby się umiarkowanie zmęczyć. I zrozumiałem, może trochę późno, że wada serca nie oznacza, że nie mogę uprawiać żadnych sportów, wręcz przeciwnie, w umiarkowanym stopniu powinienem, np. korzystać z basenu, który wpływa bardzo korzystanie na otwieranie klatki piersiowej, zwiększanie wydolności płuc itd. Panią, która prowadzi zajęcia z nami na basenie w ramach WF-u, poinformowałem, ponieważ uznałem, że warto, by była świadoma takie małego szczególiku jak WWS. Powiedziała, że mega szacun dla mnie ma, że pomimo tego, że jestem po tak poważnej operacji, chce mi się przychodzić na WF, i że spokojnie, wszystko w swoim tempie, że jeśli byłbym zmęczony, czy potrzebowałbym odpocząć, mam jej dać znać. 
 

Wspieraj młodych z wadami serca! Pomóż teraz >> 

 


Do góry